„BYĆ DOBRYM DLA KAŻDEGO

I W WOLNOŚCI IŚĆ PRZEZ ŻYCIE” –

- wywiad z najmłodszym kapłanem na Młodzianowie,

naszym neoprezbiterem,

ks. Przemysławem Normanem Brodowskim SAC.

P. Michał Jakaczyński: Drogi Księże Przemysławie, w życiu konsekrowanym odnajdują się nieliczni. Główne decyzje o kształcie naszej doczesności podejmujemy jako młodzi, pełni energii, w określonym otoczeniu, wśród różnych wydarzeń, napotykanych autorytetów. Co dało asumpt do krystalizowania się decyzji o kapłaństwie?

Ks. Przemysław Brodowski SAC: Bardzo ważne jest środowisko. Wychowałem się w rodzinie, która należy do Wspólnoty Domowego Kościoła. Moje młodsze rodzeństwo przeszło podobną formację religijną jak ja – ministranci, oaza. Wzrastałem wśród ludzi wierzących w Boga. W takim towarzystwie dużo łatwiej usłyszeć głos Pana, który mówi: „Pójdź za Mną”.

P. Michał: Prócz głównego celu, w codzienności towarzyszą nam, często wykraczające poza jego potrzeby, zainteresowania. Czy można je powiązać?

Ks. Przemysław: Trzeba to zrobić, aby nie wpaść w rutynę i bylejakość. Jeden z profesorów w Seminarium powiedział mi kiedyś, że „człowiek inteligentny się nie nudzi”. Bardzo upodobałem sobie to zdanie i postanowiłem więcej się nie nudzić. Czas wolny poświęcam na to, co sprawia mi radość. Bez pasji, gorzej wykonywałbym moje podstawowe obowiązki. A moje pasje to: spotkania z ludźmi, dobra lektura, sport czynny i bierny.

P. Michał: Obecnie nie ma w szkołach łaciny. Znawcy mówią, że jest ona podstawą do nauki języków obcych. Co o tym sądzą seminarzyści?

Ks. Przemysław: Wypowiem się w moim imieniu. Podczas nauki łaciny w Seminarium było mi dużo łatwiej, dzięki znajomości języka hiszpańskiego. Musiałem uczyć się gramatyki, ale znaczenie słów nie sprawiało mi większych kłopotów. Zresztą, dzięki metodzie dydaktycznej mojego Księdza Profesora, byłem przygotowany na każde zajęcia z łaciny, gdyż zawsze brał do odpowiedzi pierwszy numer na liście, czyli mnie.

P. Michał: Seminarium to uczelnia wieloletnia. Czy i jak wpływa na wybór „motta” kapłaństwa cytowanego także na obrazku prymicyjnym? Jakie jest Księdza motto?

Ks. Przemysław: Wybrałem słowa św. Augustyna: „Kochaj i rób, co chcesz”. Fascynacja tym Świętym zaczęła się już przed bierzmowaniem. Wybrałem go wtedy na swojego patrona. W trakcie Seminarium, podczas wykładów, wielokrotnie do niego wracałem, gdyż postawił on fundamenty pod teologię katolicką. To konkretne zdanie, które wybrałem, jest dla mnie najkrótszą instrukcją, jak powinien żyć chrześcijanin – być dobrym dla każdego i w wolności iść przez życie.

P. Michał: Ilu kapłanów wyświęcono razem z Księdzem?

Ks. Przemysław: Wyświęcono nas ośmiu. Jeden z nas pochodzi z Ukrainy, jeden z Białorusi i reszta z różnych regionów Polski.

P. Michał: W sierpniu 2017 roku rozesłano Was wszystkich. I znowu nowe otoczenie, nowe miasto. Jakie ma Ksiądz wrażenia po półrocznym życiu na Młodzianowie?

Ks. Przemysław: Parafia nie była mi obca, gdyż dwukrotnie przed święceniami szedłem z Grupą pielgrzymkową „Biała 11”. Na terenie Parafii mieszka również matka chrzestna mojego brata, więc miałem łatwiejszy początek. Z tego powodu moje pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne i mam nadzieję, że to się nie zmieni.

P. Michał: Obecne czasy dla kapłanów – trudne. Bezkrytycznie krytyczne. Kroczenie prostą drogą nie jest proste. Jak odczuwa się otoczenie; to, co się dzieje na świecie, będąc kapłanem?

Ks. Przemysław: Gdy wstąpiłem do Wspólnoty księży pallotynów przestałem oglądać jakiekolwiek dzienniki telewizyjne. Wlało to mnóstwo pokoju do mojego życia i sytuacja na świecie jakoś szczególnie mnie nie dotyka. Polecam to każdemu, kto włączając telewizor wpada wyłącznie we frustrację. Oczywiście wiem, co się dzieje na świecie i w Polsce, ale telewizja niesie za sobą ładunek emocjonalny. Bez tego żyje mi się dużo lepiej.

P. Michał: Niemal każdego dnia są momenty przenoszące nas w miejsca dobrych wspomnień. Dom rodzinny, smaki dzieciństwa, rówieśnicy…Gdzie w takich chwilach szybują myśli Księdza?

Ks. Przemysław: Przyznaję, że moje myśli ostatnio rzadko sięgają do przeszłości. Tempo dnia codziennego na to nie bardzo pozwala. Jeśli już, to częściej wybiegam z ciekawością w przyszłość. Najlepsze wspomnienia z przeszłości mam z okresu liceum, do którego chodziłem w Wołominie (urodziłem się w Suwałkach, a wychowałem w Wołominie). Do tej pory utrzymuję kontakt z grupą przyjaciół z klasy, z którymi grałem w amatorskim teatrze. Również ciepłe wspomnienia mam z moich zagranicznych wojaży: z Białorusi, Hiszpanii i Wenezueli.

P. Michał: Sama modlitwa wydaje mi się być łatwa. Najtrudniej znaleźć się sam na sam z Bogiem. Jaką drogę zaproponowałby Ksiądz, by tę umiejętność posiąść?

Ks. Przemysław: Mniej gadać, więcej słuchać. Lektura i medytacja Ewangelii z aktualnego dnia, to powinna być podstawa każdego chrześcijanina, nie tylko księdza. Wiele osób czeka na jakiś znak od Boga, a On poprzez słowa Ewangelii je codziennie do nas kieruje. „Oczy mają, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą”.

P. Michał: Jakie obowiązki podjął Ksiądz w naszej Parafii? Czy spełniają się kapłańskie marzenia?

Ks. Przemysław: Uczę klasy piąte, szóste i siódme w Szkole Podstawowej nr 23 oraz jestem opiekunem trzech grup parafialnych: Domowego Kościoła, „Galilei”, a także młodzieżowej Scholi Pallottiego. Szczególną posługą jest odwiedzanie chorych w pierwsze piątki miesiąca, których mam prawie trzydziestu. Moje kapłańskie marzenia jeszcze się nie spełniają, lecz wszystko w swoim czasie...

P. Michał: Dziękujemy Księdzu za rozmowę i życzymy, by również każdy napotkany człowiek był dla Księdza dobry.

Ks. Przemysław: Dziękuję bardzo. O to dobro zawsze się módlmy.

do góry